Życie bywa zabawne czasami. Zamówiłem sobie to piwo ze sklepu internetowego. Za własne, jakże ciężko zarobione złotówki. Minął dzień i pod moimi drzwiami pojawiła się paczka od Piwojada z wersją leżakowaną w beczkach. Zostawimy sobie ją na później.
Dzisiaj obczaimy potrójną podstawkę. Oryginał macie tutaj, nie będę ukrywał, że zachwycił mnie te parę lat temu. Nawet napisałem wtedy, że wersja imperialna wyrwałaby z butów... czy tak będzie? Sprawdźmy.
Etykieta cholernie specyficzna i zarazem wybitna. Tekstura papieru, grafika, minimalizm. No lepiej tego nie mogli zrobić. Trzeba też nadmienić, że dedykowane szkło jest przecudne (jak zwykle u nich). Tak się robi szklany marketing drogie browary, a nie chlaś plaś logo na dildo glass i po robocie. Piwo jest czorne jak wyngiel i wygląda na dość gęste. Piany mało. Znika też w zastraszającym tempie. Przy takim wolumenie można, a nawet trzeba jej wybaczyć.
I już na wstępie zaczynają się problemy. Aromat prosty, ale przyjemny. Ot takie zwyczajne-niezwyczajne połączenie kakao i kawy z delikatnym alkoholem w tle. Niestety jest go tyle, co kot napłakał. Człowiek patrzy na te parametry i spodziewa się czegoś mocniejszego jednak...
Jebs! Prosto w mordę za herezje dostałem. Aż mną wstrzęsło. Tak gęstego piwa nie piłem już... parę niedziel co najmniej. Zostawia nawet widoczny ślad na szkle, tak grubaśne jest. Wysycenie niskie, dobrze wpasowane w ciałko. Nie no nie mogę przestać się dziwić temu, jak to się przykleja do wszystkiego, łącznie z przełykiem. Smakowo bardziej po tej wytrawnej stronie, ale słodyczy też momentami nie brakuje. Jest kakao, potem kawa i mus czekoladowy. Dalej słodycz, raczej od laktozy i alkohol, na szczęście przyjemny i rozgrzewający. Dziwne, bo ma takie trochę waniliowe zacięcie, jakby z jakiejś beczki był czy cuś (a to przecież jest zwykła wersja tego piwa). Goryczka? Proszę Was. Coś tam jest gdzieś hen daleko, ale nie o nią w tym piwie chodzi. Finisz palony z kawą zbożową i delikatnymi orzechowymi nutami. I znowu alkohol jakże przyjemnie rozgrzewający. Dobre, nawet bardzo. Przez ilość procentów jednak skojarzenia z muffinkami zanikają niestety. W sumie z ciekawości wrzuciłbym na leżak, aby zobaczyć co się stanie. Tylko muszę gdzieś dorwać kolejną butelkę...
----------
Styl: Imperial Stout
Alk: 10,8% Obj.
Ekstrakt: 30° Plato
IBU: b/d
Skład: słód (jęczmienny, żytni, palony), płatki owsiane, laktoza, prażone ziarna kakaowca, chmiel, drożdże.
Do spożycia: 08.03.2024