Nigdy nie spodziewałem się, że będę miał w okolicy proper single na rower. Jak widać da się jednak zrobić takowe nawet u nas w lubuskim. Ludziom się zachciało i wykopali spoko trasę niedaleko jeziora pobliskiego. Sam byłem tam raz do pomocy, dlatego nie będę sobie nic przypisywał.
Spoko rzecz do interwałów, których ja nie robię zazwyczaj i potem umieram na górkach. No i do poćwiczenia techniki, głównie zakrętów ostrych w prawo (których ja nie umiem zbytnio) i hopek lekkich. Mapki Wam tym razem nie pokażę, bo całość nie jest skończona jeszcze. W słuchawkach nowe Of Mice And Men - Bloom.
A jak przyjemnie jeździ się odcinki pod górę, oj tak. Aż człowiek czuje żelazo w ustach od sapania. Gdy całość zostanie skończona w 100% (i szanowne Lasy Państwowe nie wytną tam drzew) to będzie naprawdę dobra miejscówka do przyciągnięcia młodzieży do sportu rowerowego.
Piwo, które pomogło mi pobić swój PR dostałem od Kacpra z Piwnej Zwrotnicy. Wpasowało się idealnie w aurę pogodową, jak i brak bidonu. Jakoś zadziwiająco mocno chciało mi się pić po pierwszym przejeździe...
Jeżeli chodzi o aromat, to jakoś nieszczególnie go wyczułem z puszki. Owszem, było buchnięcie cytrusowe przy otwarciu, ale takie sekundowe. Potem cisza, nic, nada. Po pierwszym łyku zapomniałem o tych niedogodnościach, bo na cholerę mi zapaszki skoro pić się chce? W ustach lekkie, rześkie, orzeźwiające. No jakby tego człowiek inaczej nie nazwał... po prostu pijalne i takie nawet chrupkie. Wysycenie średnie, do wysokiego. Smakowo ciekawe połączenie cytrusowych nut z trawiasto-herbacianymi (wszystko od chmieli). W tle się nawet jakiś melon znajdzie. Całość na czystej podstawie lagerowej. Goryczka niska, ale pasuje do "lekkości" piwa. Finisz delikatnie ziemisto-żywiczny. Szczerze? Wolę takie lagery niż większość znanych nam (i przesłodzonych niestety) APA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz