Tak wiem, że jeszcze nie wrzuciłem wpisu z WFP, ale obiecuję poprawę. Mam chyba 3-4 posty do wrzucenia na bloga i w końcu może znajdę na to czas. Dzisiaj jednak szybka relacją z sobotniej wizyty w Zielonej Górze. Odbyła się tam bowiem kolejna edycja Lotnego Festiwalu Piwa.
Propsuję od dłuższego czasu taką formę festiwalu. Mniejsza ilość browarów (chociaż w tym roku było ich więcej niż poprzednio) - mniej zajętego miejsca i większe pole do popisu jeżeli chodzi o mnogość eventów. W tym roku będzie ich aż 10. Lokalizacje też niczego sobie. W Zielonej był to główny plac w centrum miasta. Dużo przypadkowych przechodniów wbijało się napić piwa.
Wbiliśmy koło 13:00 i mieliśmy do dyspozycji 3-4h góra. Wziąłem ze sobą mniejsze szkło, bo wieczorem wchodziła działeczka i planszówki z kolegami - człowiek musiał być ogarniający, co by go nie próbowali okantować przecież. Plan zatem był prosty: zacząć od czegoś lekkiego no i... prawie się udało.
Wega, czyli summer ale od browaru Mintaka ma jedynie 2.8% i jest mega orzeźwiające. Amarillo też się pięknie przebija. Potem jednak... podszedłem do browaru Gwarek i się skończyło rumakowanie. Onyx, czyli imperialny stout z kokosem, kakao, wanilią i solą to moja top3 tego dnia. Do tego pszeniczne z ogórkiem z browaru Sady i doppelbock z Nieczajny. Grubasów było więcej. Np. takie Bonjour Mon Cheri, czyli pralina wiśniowa z Magic Road. Musiałem się jednak trzymać w ryzach, a ciężko było przy tak zróżnicowanej ofercie. Dzięki Bogu nie mieli tylko pejstri-srejstri.
Otwarty festiwal w środku miasta ma jeszcze jeden plus. Ludzie nie krępowali się przychodzić z dziećmi lub/i psami. Luźna atmosfera górowała cały czas. No może z małą, 5 minutową przerwą na ulewę z gradem.
Jedzenia było dużo, ale nie byliśmy z żoną już ładnych parę lat w pobliskim Burger House - czyli jedynej słusznej burgerowni w mieście. Dlatego postanowiliśmy się tam wybrać całą paczką (dosłownie 10 metrów od placu). Z przyjemnością stwierdziliśmy, że jakość żarcia jest nadal na wysokim poziomie, a i ceny jakoś bardzo nie wzrosły.
Więcej Wam nie napiszę, no bo ile można zrobić w tak krótkim czasie? No może tylko tyle, że gratuluję chłopakom bardzo dobrej organizacji. Was zostawiam z resztą zdjęć, pozdro!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz