Wiecie co mnie najbardziej wkurza w naszym polskim krafciku oprócz pejstri-srejstri? Lak. Po co to komu? Przecież prawie każdy browar grzmiał, że ich piwa są wystarczająco leżakowane i ogólnie były śmieszki z ludzi trzymających piwo w piwnicy. Lakowanie kapsla mówi co innego...
Przykład z wczoraj. Człowiek chciał sobie wznieść toast za demokrację (w końcu frekwencja na wyborach wystrzeliła), ale nieee. Najpierw pierdololo z nożykiem w garażu, bo jak zrobisz syf w domu to cię żona wywali na tę zimnicę październikową. Nie można tego gumą zalać, jak np. Cieszyn to kiedyś robił? A po co, niech birgiczki skrobią lub przypalają zapalniczką jak jakieś trolle w jaskini.
Kolejny krok to sprawdzanie przy nalewaniu, czy nic nie wleci do szkła. Po co? Ja rozumiem, że są sposoby na zmiękczenie tego gówna, ale chyba nie o to chodzi w piciu piwa? Nawet takiego z wyższej półki.
Pomijam już fakt, że przy tych wszystkich zabawach zawartość butelki pięknie się wymiesza. Chciałeś sobie nalać bez syfu? Oj jak nam szkodaaa.
Dobra... skończyłem. Czas na samo piwo. Co prawda spóźniłem się z urodzinami Funky Fluid o jakieś 2 lata (ostatnio mieli piąte), ale to nic nie przeszkadza. Tak dobrze ułożonego barley wine z dodatkami iście pastry nie piłem już daaawno. Jest mocna podstawa BW z wyraźnym, ale niegryzącym alkoholem, którego tak naprawdę niwelują właśnie te dodatki. Na pierwszym syrop klonowy, niezamulający, a potem trochę wanilii. Kokos gdzieś na finiszu się pojawia. Całość gęste. Pachnie jak... nalewka z syropu klonowego, jeśli w ogóle coś takiego jest. Bardzo przyjemnie się to sączy przy grze w CP2077 ver2.0 muszę przyznać. Nawet wkurzenie na lak mi przeszło.
Po co te wulgaryzmy? Brakuje tylko beknięcia...
OdpowiedzUsuń